Mówią, że najcięższe są początki. Chyba coś w tym jest. Nie mam pomysłu na głęboki, poruszający początek. Zacznijmy więc tak po prostu. Bez ceregieli. W życiu nie ma czasu na owijanie w bawełnę.
Moja nazwa na Bloggerze to Justyna Anna. Czemu? Bo nie mam nic do ukrycia. Bo wszystko, co będę tutaj publikować to moje myśli, przeżycia. Bez chowania się, kłamania. Nie czuję potrzeby nadawania sobie fałszywego imienia. Dość mamy przykrywek w życiu, kolejna jest niepotrzebna.
Historia założenia tego bloga nie jest długa. Jeszcze 30 minut temu siedziałam przy biurku i przeglądałam profil Ewy Chodakowskiej. Coś się we mnie zapaliło. Pragnienie bycia idealną. Bez kompleksów. Kto tego nie chce? Już nieważne, czy ważysz 50, czy 70 kilogramów, czy masz 150 czy 180 centymetrów wzrostu, rude czy blond włosy, chcesz zaakceptować siebie. Jestem jedną z osób, dla których jest to zadanie praktycznie nie do wykonania. I gdy tak przeglądałam te zdjęcia 'przed' i 'po' stwierdziłam, że nie wszystko jest zależne jedynie od losu. To, czy danego wieczoru włączę program fitness, czy zagram kolejną grę w The Sims zależy ode mnie. Prawda, nie zawsze jest łatwo, nie zawsze się chce, nie zawsze można. Tylko czy to na pewno są sensowne powody naszego lenistwa? Czy może tylko wymówki?
Dlatego wyłączyłam wtedy komputer, wstałam od biurka i stanęłam przed dużym lustrem. Spojrzałam samej sobie w oczy i złożyłam przed sobą obietnicę - zmienię się. Jak? To się okaże. Może schudnę. Może popracuję nad charakterem. Może zetnę inaczej włosy. Zrobię wszystko, by któregoś dnia, stojąc w tym samym miejscu co dzisiaj, móc powiedzieć, że kocham siebie. By nie bać się uśmiechnąć na zdjęciu, bo wyjdę nieładnie. By nie podśmiewać się w duchu z osoby prawiącej mi komplement. By przestać porównywać się do innych, idealnych dziewczyn. Bo przecież nikt nie jest idealny.
Położyłam się do łóżka, ale sen jakoś nie chciał przyjść, oczy nie chciały się zamknąć. Pomyślałam sobie wtedy - a może są tam inni, tacy jak ja? Próbujący się zmienić? Może warto by się z nimi podzielić moimi uczuciami? Może im tak pomogę, zmotywuję kogoś?
I to tyle. To jest powód dla którego siedzę teraz, z laptopem na kolanach, pod kołdrą, i piszę tego pierwszego posta. Jest 23:40.
Życie jest jak film. Możemy, przerażeni tym, jak może się skończyć zatrzymać go i schować go do szuflady. Nigdy nie poznać zakończenia, bać się zasmakować uczuć i doznań, jakie może przynieść. Albo możemy obejrzeć go do końca. Przeżywać go maksymalnie w każdej minucie. Nie pozwolić nikomu, by nam go wyłączył. A jeżeli zmieni on nasze postrzeganie świata? Nauczy nas czegoś nowego?
Może wystarczy tylko nacisnąć PLAY?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Każdy komentarz, pozytywny czy negatywny, motywuje do pisania. Staram się odpowiadać na wszystko, co zostawiacie pod moimi postami i zawsze wchodzę na blogi osób, które coś napisały w ramach podziękowania za poświęcony czas :)