środa, 5 listopada 2014

#6 Chora? Czy tylko zagubiona?

Wróciłam od psychologa. I nie wiem, czy mam się śmiać, czy płakać. 
Ta wizyta pomogła mi chyba najbardziej ze wszystkich. Może dlatego, że przechodzę przez naprawdę ciężki czas.
W każdym razie, pani psycholog zaproponowała nauczanie indywidualne.
Zastanawiam się teraz, jak bardzo jest ze mną źle. Niby wiem, że coś jest nie tak... ale to było takie powiedzenie tego wprost.
Sama nie wiem co zrobić. Ona powiedziała, że decyzja należy do mnie. Oczywiście, rodzice muszą zaakceptować, ale to ja mam ostatnie słowo. Powiedziała też, że to raczej nie wpłynie na moje kontakty ze światem, bo ja i tak jestem bardzo wyizolowana w szkole, a przerwa, np. do końca semestru, dałaby mi szansę na spokoje wyjście z tej depresji, wyleczenie ataków paniki bez narażania na dodatkowy stres. Ale sama nie wiem... jestem w kropce.
Któraś z was napisała mi,  że i ona miała nauczanie indywidualne (zanna, to zdaje się byłaś ty). Proszę napisz mi, czy warto. Jak to wygląda. Czy jest szansa, że  mi pomoże, bo tylko to się liczy.
Nie wiem, czy dam radę iść do szkoły jutro. Boję się...

3 komentarze:

  1. było bardzo warto! znika stres związany z ludźmi, szkołą itp, jedyne co musisz zrobić to posprzątać w pokoju ;) nauki jest znacznie więcej - nauczyciele zawsze gadają, że ciężko zdążyć bo godzin nie masz dużo ( w sumie to jak miałam lekcje codziennie to po ok 3h/dzień, potem mi zmienili plan i miałach bodajże tylko trzy razy w tygodniu zajęcia) więc musisz się dużo uczyć w domu. ale wiedzy w głowie mam nieporównywalnie więcej od kolegów z klasy ;)

    jedyne nad czym się musisz zastanowić to to czy nie będzie ci przeszkadzać samotność. nie wiem, do której klasy chodzisz? bo to na pewno nie jest rozwiązanie na stałe, mimo że nienawidziłam ludzi i nie miałam nikogo za kim mogłabym tęsknić to po półtora roku siedzenie w czterech ścianach mi zbrzydło. ale wtedy możliwe jest nauczanie idywidualne w szkole, albo jak już wszystko będzie ok - powrót do klasy.

    nie znam Cię dobrze, ale mogę Ci powiedzieć z całą pewnością, że mi to pomogło. trochę mi smutno, bo ominął mnie na prawdę fajny wiek (od 3gim do 3 liceum), nie mam wielu wspomnień które mają moi rówieśnicy, ale w tamtym momencie nie byłam po prostu w stanie funkcjonować w grupie ludzi. (miałam stwierdzoną agorafobię i fobię społeczną)

    ps na pocieszenie powiem Ci, że w większości mi przeszło. dalej jestem raczej typem samotnika, ale nie jest już tak źle jak kiedyś, a wtedy myślałam że z biegiem czasu będzie tylko gorzej :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. aha. i nikt w szkole poza nauczycielami nie wiedział dlaczego nagle zniknęłam. nauczyciele tłumaczyli moją nieobecność chorobą i nie mówili nic więcej, żadnych ploteczek. zarówno dyrektorka i wychowawczyni podeszły do sprawy bardzo poważnie, a nauczyciele byli bardzo wyrozumiali i poznałam ich "cieplejszą" stronę ;)

      Usuń
    2. samotność raczej nie powinna mi przeszkadzać, bo czuję, że muszę odpocząć od ludzi. A jakoś mało osób ma fajne wspomnienia związane z gimnazjum, więc stracenie tych kilku ostatnich miesięcy raczej nie powinno mnie jakoś zaboleć (jest mowa o nauczaniu indywidualnym do końca semestru lub roku szkolnego)

      Usuń

Każdy komentarz, pozytywny czy negatywny, motywuje do pisania. Staram się odpowiadać na wszystko, co zostawiacie pod moimi postami i zawsze wchodzę na blogi osób, które coś napisały w ramach podziękowania za poświęcony czas :)