czwartek, 30 października 2014

#2 Woda, waga, związki...

W sumie dzisiaj nie ma nic, o której koniecznie chciałabym napisać. Mam masę rzeczy, które nasuwają mi się na myśl, ale żadna w sumie bardzo ważna. I tak od samego rana. Więc po prostu... zaimprowizuję.
Od czasu rozpoczęcia tej diety wlewam w siebie litry wody dziennie. Dietetyczka przypisała mi do każdego posiłku szklankę wody lub herbaty(nie piszę ich w jadłospisie bo nie zawierają kalorii) i do tego jeszcze woda z cytryną na czczo i 1,5 l dodatkowo między posiłkami. Niestety przez to muszę zabierać do szkoły cała litrową butelkę, która trochę waży, i latać do łazienki na niemal każdej przerwie. I szczerze, nie czuję się jakoś przez to lepiej. Mam cichą nadzieję na poprawienie się stanu mojej skóry, bo ostatnio jest dość kiepski, ale póki co to zmian nie ma. A po wypiciu dużej ilości wody naraz, co zdarza się dość często, jest mi niedobrze i czuję się nieprzyjemnie pełna. Ew. To jest póki co najbardziej irytująca rzecz w całej tej diecie.
Kolejna rzecz, z której zrezygnowałam to codzienne ważenie się. Usłyszałam na wizycie, że jest to niezdrowe i często nieadekwatne do ilości jedzenia, którą skonsumowaliśmy poprzedniego dnia - zwłaszcza u nas dziewczyn gdzie to często może być związane z okresem, zatrzymaniem wody w organizmie itd. Dlatego teraz będę się ważyć w każdy poniedziałek. W tym tygodniu było 59 kg(co zapisałam w zakładce 'Ja w cyferkach'). Przytyłam trochę, no ale cóż. Mam ogromną nadzieję zobaczyć 58 na wyświetlaczu, ale naprawdę nie wiem, czego się spodziewać. Każdego ranka walczę z pokusą wejścia do łazienki i szybkiego zważenia się. Ale póki co się nie złamałam.
Trzecia i ostatnia rzecz nie jest związana z odchudzaniem ani niczym takim, ale ma dość duży wpływ na mój nastrój więc zdecydowałam się o tym napisać. Zerwałam z chłopakiem. Pierwszy związek, pierwsze zerwanie. Byłam przez niego nieszczęśliwa, dołował mnie. Nie starał się o spotkanie, nie odzywał się całymi dniami, gdy ja przeżywałam najgorsze chwile. Nie pasowaliśmy do siebie. Traktowałam go chyba bardziej jak przyjaciela, z czego niedawno zdałam sobie sprawę.  Powodów było jeszcze więcej. Ale teraz jest mi go bardzo żal, bo wiem, jakie były jego uczucia w stosunku do mnie...

Dobra, dość tych rozkmin, czas na jedzenie:
Ś: płatki śniadaniowe z mlekiem odtłuszczonym
S: serek wiejski z rzodkiewką i jabłko
O: naleśnik z malinami i serkiem homogenizowanym
K: sałatka z cieciorki, kukurydzy, marchewki, ogórków kiszonych i jajka.

A tak przy okazji, zostało tylko 51 dni do przerwy świątecznej.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Każdy komentarz, pozytywny czy negatywny, motywuje do pisania. Staram się odpowiadać na wszystko, co zostawiacie pod moimi postami i zawsze wchodzę na blogi osób, które coś napisały w ramach podziękowania za poświęcony czas :)