poniedziałek, 6 października 2014

Poranek? Dziękuję, wolę wieczór

Jestem nocnym markiem. Zawsze tak było, wszyscy to wiedzą, nie mam w tej kwestii nic do ukrycia. Potrafię wstać po 11 rano i iść spać po drugiej. I chociaż za każdym włączeniem alarmu, gdy telefon pokazuje mi, że do włączenia alarmu pozostały 4 godziny, mówię sobie, że to zmienię, że będę chodzić wcześniej spać, bla, bla, bla. Gdzie tam. Robię to samo w kółko i w kółko. 
Jeżeli miałabym nazwać jedną rzecz, której brakuje mi w życiu to zorganizowanie. Zorganizowanie i rutyna. Nawet gdy ustalam sobie jakiś plan, zazwyczaj udaje mi się do niego stosować maksymalnie przez tydzień. A potem znowu jestem nieogarnięta i niewyspana. Pójście do szkoły na 8 rano po zarwanej nocce fizycznie boli, a brak czasu uderza mnie z każdej strony. Dawno się z tym pogodziłam, tak już jest, nawet z opowieści słyszałam, że inni mają tak samo. Ale wczoraj poszłam na noc do koleżanki i przeżyłam szok. Usłyszałam, jak dzwoni jej telefon, ale ona była całkiem daleko, więc postanowiłam, że jej go podam. Raczej normalna sprawa. Nie jestem typem podglądacza, no ale jak mam telefon w ręku, do tego z zapalonym wyświetlaczem to ciężko nie zobaczyć tego, co jest na nim pokazane. Zauważyłam wtedy, że nikt do mojej koleżanki nie dzwonił, ale włączył się alarm - alarm ustawiony an pójście się myć. Nie rozumiałam - po co komu alarm na pójście się myć? Przecież raczej o takich rzeczach się pamięta. Zapytałam się mojej koleżanki, a ona odpowiedziała mi, że w ten sposób jest bardziej zorganizowana. Że chodzi spać o tej samej porze, nieważne czy jest weekend, czy nie. Dzień w dzień wstaje o 7:30, nawet gdy ma wolne, by mieć więcej czasu. Wszystko ma zaplanowane, by nic jej nie umknęło.
Tak jej zazdrościłam. Ja zawsze chciałam mieć takie zorganizowane życie, ale w jakiś sposób kolidowało to z moją naturą. Aczkolwiek, gdy już znalazłam żywy przykład, że takie coś, niemal nie z tej ziemi, jest możliwe, to może jest to znak, że i ja mam jakąś szansę?
Dlatego do mojej listy postanowień dodaję właśnie to - ogarnąć się. Będę chodzić spać nie później niż 22:30, a wstawać o 6:30 w dni robocze, o 7:00 w weekendy. Przygotuję sobie plan rzeczy do zrobienia każdego dnia - zaraz po powrocie ze szkoły lekcje i bieganie, pod wieczór czytanie, malowanie paznokci, pisanie na bloga... Brzmi to aż idiotycznie planować aż tak drobne i oczywiste aktywności, ale to jest chyba konieczne. Nigdy tego nie robiłam, a może powinnam? Może w ten sposób będę mogła bardziej cieszyć się swoim dniem, doceniać go?
Ale to wszystko od następnej nocy. Dzisiaj jeszcze posiedzę do 0:20. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Każdy komentarz, pozytywny czy negatywny, motywuje do pisania. Staram się odpowiadać na wszystko, co zostawiacie pod moimi postami i zawsze wchodzę na blogi osób, które coś napisały w ramach podziękowania za poświęcony czas :)